Uliczki Capileira |
Wracamy do pokoju, pakujemy się i ruszamy do Grenady.
Grenada mnie oczarowuje, ma klimat to miejsce. Wspinamy się na wzgórze la Sabika i spacerujemy oglądając zespół pałacowy Alhambra oraz panoramę miasta. Nie decydujemy się na wejście do słynnego Palacios Nazaries, schodzimy do Plaza Nueva i zwiedzamy Albacin dzielnicę położoną na wzgórzu wznoszącym się naprzeciw Alhambry. Plątanina ulic, place, knajpki, liczne tarasy widokowe.
W sumie spędzamy w Grenadzie 5 godzin, za parking płacimy 9 euro (a Lachowicz miał dobry pomysł żeby zaparkować wcześniej i przejść na pieszo, czasami rację ma). No nic za zestaw różnych tapas w knajpie z widokiem na Alhambrę płacimy tylko 15 euro, więc przynajmniej na obiedzie oszczędzamy.
Oddajemy samochód na lotnisku w Maladze i jedziemy pociągiem do centrum (linia C1, kierunek Malaga Alameda, 2 bilety 3,5 euro a podróż trwa 14 minut, do pociągu z terminala T3 idzie się 2 minutki)
Apartament nie rozczarowuje. Ma świetną lokalizację i wygląda jakby dopiero co ekipa remontowa z niego wyszła. Fajne miejsce, jedyny minus to okna wychodzące na wewnętrzny dziedziniec i mało światła (co latem może być plusem), nie ma też widoczków żadnych ale wnętrze jest nowoczesne, komfortowo wyposażone. Wszystko tu jest, oj nie szukałabym niczego innego. Właściciele mili i cena ok, fajne miejsce.
A Malaga, cóż. Wiem jedno. Na pewno nie jestem tu ostatni raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz